1 lipca 2016

Biznes i zdrowie z Muszynianką

Spółdzielcy z Muszyny rozlewają jedną z najlepiej sprzedających się wód mineralnych.
woda butelkowana
woda butelkowana
Nie bardzo wiedzą jak - po prostu od pół wieku robią swoje. W szkołach biznesu wpaja się nam, że pieniądze powstają gdzieś na styku teorii, doświadczenia i ciężkiej pracy. Ale coraz to trafia się firma łamiąca wszystkie święte prawa. Mit biznesu jako głęboko przemyślanej działalności, która wymaga wysiłku, ale także głębokiej znajomości rynku, obala Spółdzielnia Pracy Przemysłu Spożywczego „Postęp" (SPPS) z niewielkiej miejscowości Muszyna pod słowacką granicą. Ich Muszynianka jest numerem 1 wśród najlepiej sprzedających się w Polsce wód mineralnych (badania SMG/KRC). W ciągu ostatniej dekady przychody producenta zwiększył się siedmiokrotnie.

Mała rozlewnia kontra giganci

Zatrudniająca 62 osoby spółdzielnia nawiązała równorzędną rywalizację z potężnymi koncernami jak Nestle (producent Nałęczowianki) i Danone (Żywiec), opanowując polski rynek spożywczy. Patrząc na zwycięski marsz Muszynianki przez krajowe sklepy, przypomina się historia Asteriksa, Obeliksa i pozostałych bohaterów bestsellera Rene Gościnnego i Alberta Uderzo. Mieszkańcy galijskiej wioski nic sobie nie robili z potęgi rzymskiego imperium, bo mieli magiczny wywar, który dawał im nadludzką siłę. Spółdzielcy z Muszyny też mają taki napój.

Muszynianka antidotum na kawę i colę

Magnez z Muszynianki - antidotum na kawę i colę. Woda ze źródła, które dzierżawią od skarbu państwa, ma wyjątkowe walory zdrowotne i smakowe. A że jej wydobycie jest ograniczone normami ochrony środowiska, Muszynianki jest mniej niż chętnych do jej kupna. - Cóż, woda mineralna z Muszyny stała się produktem elitarnym. Dlatego ten biznes się sam kręci - kwituje Bogdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Wizyta w Muszynie potwierdza teorię ekonomisty. O godzinie 15 nic ma już żywego ducha w biurach zlokalizowanych w drewnianym domku w centrum Krynicy. Co drugą sobotę pracownicy administracji i produkcyjni robią sobie wolne. Nie pracują w niedziele, ponieważ to dzień Pański, a poza tym prezes spółdzielni Maria Janas uważa, że w niedzielę nikt się jeszcze nie dorobił. Nie potrzebują własnej sieci dystrybucji ani przedstawicieli handlowych. I tak nie są w stanie sprostać zapotrzebowaniu. Zakład sprzedaje w ciągu roku 90 mln litrów wody. Mógłby więcej – spółdzielcy szacują popyt na prawie na 100 min litrów, ale ograniczony zasób źródeł nie pozwala na intensyfikację produkcji.
flickr.com

Przewaga nad wodami uzdatnianymi

W ciągu godziny rozlewnia może z pięciu ujęć pobrać nic więcej niż 14,5 m sześciennych wody. Nadmierna eksploatacja mogłaby naruszyć złoża i woda utraciłaby swój specyficzny smak oraz skład mineralny.
- Niektórzy twierdzą, że dosypujemy do wody jakichś środków uzależniających, dlatego ten, kto raz się jej napije, musi po nią sięgnąć drugi raz - śmieje się prezes F Janas. Żarty żartami, ale wysoka zawartość minerałów (głównie magnezu i wapnia) powoduje, że Muszynianki można używać jako antidotum na kawę czy coca-colę, które wypłukują te pierwiastki z organizmu. Tych zalet brakuje sztucznie uzdatnianym wodom stołowym, takim jak Bon Aqua produkowana przez koncern Coca-Cola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz